POMYSŁ
Przejazd przez Kanadę rowerem był częścią sztafety rowerowej dookoła świata Bike Jamboree. Kiedy tylko dowiedziałam się o tym projekcie wiedziałam, że muszę się zgłosić. Dlaczego? Poza obietnicą niesamowitej przygody Bike Jamboree oferuje pomoc w tych elementach podróży, które powodowały, że nigdy wcześniej nie byłam na wyprawie rowerowej. Niewiele myśląc wysłałam zgłoszenie i myślałam, że na tym się skończy. Kilka tygodni później ktoś ze sztafety skontaktował się ze mną, wypełniłam formularz, porozmawiałam z ekipą i… zostałam liderem etapu 19.
PRZYGOTOWANIA
Już wiecie, albo się domyślacie, że przed BJ mój kontakt z rowerem był ograniczony. Tak miałam rower, jeździłam nim od kilku lat po mieście, ale nie potrafiłam nawet wymienić dętki. Mimo to zostałam przewodnikiem stada, które miało wyruszyć z Whitehorse do Prince George.
Jestem osobą w miarę wysportowaną, nie ma szału, ale nie wstydzę się mojej sprawności. Aby się przygotować przed wyjazdem 2-5 razy w tygodniu byłam na siłowni: jeździłam na rowerze co najmniej godzinę. Do pracy również jeździłam rowerkiem (10km w dwie strony). Dodatkowo czasem zrobiłam coś jeszcze. Jeśli spodziewacie się, że mam nogi jak kolarz i jestem Superkobietą to od razu chcę pozbawić Was złudzeń. Jestem bardzo przeciętną 30latką, która stara się zachować balans pomiędzy nic nierobieniem i sportem: aby jak najdłużej być w formie.
UMIEJĘTNOŚCI TECHNICZNE
Dętkę nauczyłam się zmieniać dopiero ok. 11 dnia podróży. Dziś podejmę się serwisu roweru, wyprostowania scentrowanego koła, spojrzę na hamulce. Nie do końca jeszcze znam się na przerzutkach, ale kiedyś przyjdzie i na to czas. W zespole mieliśmy osobę, która miała wiedzę na temat serwisu dwóch kółek.
TRASA
Kraj: Kanada
Wyjazd: Whitehorse / Cel: Prince George.
Dystans: 1700km
Czas:
29 września – 27 października
28dni na dotarcie do celu
25 dni na rowerze
3 dni odpoczynku
30-90km dziennie – średnio 66 km/dzień
POGODA
Pod koniec września w Europie jesień nieśmiało zagląda przez okna. W Yukon noce są już długie, a zima może zacząć się w każdej chwili. Jest już po sezonie. W połowie września zamykane są muzea i kempingi w parkach narodowych. Spotkane przez Nas osoby albo nie sprawdziły pogody, albo z różnych przyczyn nie opuściły północy na czas.
Szykowaliśmy się na temperatury w zakresie 15°C/-15°C oraz sporo opadów. Oznacza to, że musieliśmy być gotowi zarówno na śnieg jak i na deszcz.
SPRZĘT
Przed wyjazdem polecam zapoznać się z podstawami działania roweru albo mieć mechanika w zespole. Rower zapakowany na Naszą podróż ważył 50-60kg. Czasami mieliśmy więcej jedzenia, więcej wody w zapasie. Gdy dojeżdżaliśmy do celu mijaliśmy więcej miasteczek i zapasy mogliśmy uzupełniać skromniej i częściej. Pojechaliśmy polskim KROSSem, który był niezawodny. Nawet dwie złamane szprychy mnie nie zatrzymały. Z centrowanym kołem dojechałam do najbliższego serwisu rowerowego, czyli ostatnie 600km.
Odpowiednie koła, bagażnik, sakwy i zdrowy rozsądek, czyli bez paniki. To, że może padać śnieg nie zawsze oznacza, że trzeba mieć opony z kolcami.
BAGAŻ
Ten wyjazd wymagał ode mnie drobiazgowego zaplanowania bagażu. Nie było w nim miejsca na nic przypadkowego.Rower zapakowany na przejazd tej trasy w warunkach zimowych potrafił ważyć nawet do 60 kg.
Dziś wiem, że miałam za dużo rzeczy, jednak czasem trudno coś przewidzieć zanim ruszy się w podróż. Okazuje się, że jedna dodatkowa para rękawiczek, skarpetek i jedna koszulka robią dużą różnice, kiedy pakujemy się w mikroskali. Wiem też, że jeśli byśmy przemokli lub przemarzli musielibyśmy szukać schronienia. Całe szczęście nie byliśmy ani razu w sytuacji podbramkowej.
Na trasie było mało miejscowości i osad ludzkich więc musieliśmy zaopatrzyć się w spore zapasy jedzenia. Codziennie wieźliśmy też jedno/dwu dniowy zapas wody (ok. 4l/osoba)
NOCLEGI
Noclegi są małą częścią poniesionych kosztów, ponieważ składa się na nie tylko jeden hotel i dwa kempingi. Jechaliśmy poza sezonem – kiedy większość kempingów była darmowa – dlatego, że już zamknięta. Spaliśmy też u poznanych osób oraz szukaliśmy noclegów przez CouchSurfing i WarmShowers.
W sezonie za każdy kemping warto doliczyć ok. 10-30CAD i jest ich więcej. Są kemping publiczne (tylko z tych korzystaliśmy) oraz prywatne. Wejście na te drugie poza sezonem, kiedy są zamknięte to po prostu włamanie! My tego nie robiliśmy!
Spanie na tzw. RestArea jest zabronione, jednak, kiedy jechaliśmy rowerami czasami ze względu na odległości nie mieliśmy wyboru. Poza kempingami, RestArea, nielicznymi hotelami i domami osób o wielkim sercu na tej trasie nie ma gdzie rozbić namiotu i zaparkować roweru. Czasami przez 150km nie ma skrzyżowania a przy drodze są krzaki do pasa i stojąca woda. Wyruszając rano w drogę trzeba wiedzieć do jakiego miejsca się jedzie. Ponieważ na większości trasy nie ma ani zasięgu internetowego ani telefonicznego – noclegi muszą być zaplanowane z wielodniowym wyprzedzeniem.
Polecam aplikacje WikiCamps.
KOMFORT
Moim zdaniem kluczem do bezkryzysowego przejazdu takiej trasy jest zachowanie własnego komfortu. Kiedy ruszyłam wiedziałam, że prześpię wiele nocy w namiocie, a temperatura spadnie sporo poniżej zera. Przed wyjazdem oraz w jego trakcie dbałam o to, aby było mi dobrze.
Ciepło: nie warto marznąć. Na rowerze jesteśmy rozgrzani i musimy dbać tylko o stopy i palce u rąk. Niestety minutę po zeskoczeniu z roweru ciało traci temperaturę. Puchowe spodenki, kurteczki dogrzewające, kiedy nie jechaliśmy pozwalały nam komfortowo przetrwać każdy dzień od świtu do zmierzchu. Wieczorem obowiązkowo ognisko i spanie w ciepłym śpiworku. Idealnie, jeśli uda się go nagrzać przed spaniem np. butelką z ciepłą wodą. Polecam spanie w kominiarce, która ogrzeje uszy i szyje.
Nawodnienie: kiedy jest zimno łatwo zapomnieć o piciu wody. Termos z herbatą jest przydatny na trasie, ale nie zastąpi wody.
Odżywienie: Porządne śniadanie i kolacja to nie wszystko. Trzeba pamiętać o przekąskach, najlepiej dwa razy dziennie. Warto też zadbać o różnorodność spożywanych posiłków – różne słodycze (czekolady, batony), kiełbaski, przyprawy do owsianki czy różnorodne liofy. A kiedy jest okazja na prawdziwe jedzenie – trzeba z niej skorzystać!
BEZPIECZEŃSTWO
Zapoznanie się z podstawowymi zasadami bezpieczeństwa, zwyczajami zwierząt, posiadanie kamizelek odblaskowych i lampek to podstawa.
Utrzymanie odpowiedniej temperatury ciała, najlepiej posiadanie komunikacji satelitarnej pozwala na bezpieczne przejechanie trasy. W zimowej aurze, na bezludziu wychłodzenie organizmu jest śmiertelnie niebezpieczne.
Kask – pierwszy raz w życiu włożyłam na rower kask i chyba już go nie zdejmę.
FINANSE
Podczas naszej podnóży musieliśmy mieć przy sobie sporo gotówki. Choć na odludziu można płacić kartą co raz częściej to nadal nie warto polegać na tej formie płatności.
Podczas tej podróży wydałam ok. 1100CAD. W poniższym zestawieniu znajduje się podsumowanie kosztów od przyjazdu do dojechania do Prince George. Koszty po zakończeniu przejazdu rowerem oraz przelotu samolotem nie zostały uwzględnione w tym zestawieniu.
jedzenie | 534,80 CAD |
ubrania i akcesoria podróżne | 132,05 CAD |
inne | 69,46 CAD |
nocleg | 54,02 CAD |
pamiątki | 55,09 CAD |
rozrywka | 3,33 CAD |
suma | 848,75 CAD |
À bientôt!