Gwatemala ziemia ognia i wody

Gwatemala. Co wiecie o tym kraju? Kiedy ogłosiłam, że wybrałam Gwatemala jako cel najbliższej podróży znajomi rodzina pytali mnie co chce tam zobaczyć, bo tam nic nie ma, że jest niebezpiecznie i gdzie to jest. Odpowiadając krótko: jest co zobaczyć, może być niebezpiecznie ale nie panikujmy, i w Ameryce Centralnej.

Gwatemala to mały kraj w Ameryce Centralnej, który graniczy od północy z Meksykiem, od południa z Belize, a od południa z Salwadorem i Hondurasem. Ma również dostęp do Morza Karaibskiego i Atlantyku. Jest najbardziej zaludnionym państwem regionu. Podróż przez Gwatemalę pozwala nam odkryć geniusz kultury majów, zobaczyć kolonialne miasta i poczuć potęgę przyrody: zarówno ognia jak i wody.

Stolica: miasto Gwatemala

Waluta: Quetzal (1pln=2,04Q)

Ludność: 16,582,469

Spis treści:

  1. Gdzie byliśmy i kilka informacji o tych miejscach
    • Antigua
      • Treking na Acatenango
    • Lago Atitlan
    • Semuc Champey
    • Flores i Tikal
    • Gdzie jechać z Flores? Co dalej?
  2. Transport w Gwatemali
  3. Jedzenie co i gdzie
  4. Bezpieczeństwo w Gwatemali, obserwacje i subiektywne opinie
  5. Przykładowe ceny w Gwatemali

Antigua to mała miejscowość otoczona wulkanami. Jest to pierwszy przystanek wielu osób odwiedzających Gwatemalę, gdzie każdy znajdzie tu coś dla siebie i nikogo nie ominie przygoda. Wiele osób tak jak ja decyduje się ominąć stolicę kraju o tej samej nazwie i spędzić czas właśnie w Antigua. Miasto jest dobrym punktem wypadowym na trekingi po okolicznych wulkanach. Mniej zaawansowani mogą się zdecydować na godzinną wycieczkę na Cerro de Cruz, czyli słynny punkt widokowy, z którego rozciąga się panoramiczny widok na miasto, a bardziej odważni (bo zaawansowana to na pewno nie jestem) mogą wspiąć się na wulkan Acatenango i podziwiać erupcje sąsiadującego z nim wulkanu Fuego. W ofercie turystycznej lokalnych operatorów są też dostępne 3 godzinne trekingi na inne okoliczne wulkany (Volcan de Agua).

Ponieważ Antigua jest ważnym ośrodkiem turystycznym Gwatemali obawiałam się, małego turystycznego piekiełka, które pośpiesznie opuszczę już po pierwszej nocy. Taki był plan na początku, jednak szybko zmieniłam zdanie. Jest to urokliwe pełne kolorów 60 tysięczne miasto, o niskiej maksymalnie dwupiętrowej zabudowie. W sercu miasta znajduje się Plaza Central, a na jego środku fontanna z syrenami, z których sutków fikuśnie płynie woda.

Trzęsienie ziemi, które zniszczyło Antigua w 1776 roku mocno dotknęło miasto i wpłynęło na decyzję o przeniesieniu stolicy do pobliskiego Gwatemala city. Dziś nadal trudno przejść obojętnie obok kiedyś zniewalających, a dziś pozostawionych sobie budynków z olśniewającymi bogato zdobionymi barokowymi fasadami. Wśród uliczek da się odnaleźć dawny blask miasta, dlatego w 1944 zostało wpisane na listę dziedzictwa narodowego Gwatemali a w 1979 roku na listę dziedzictwa światowego UNESCO. Uliczki przepełnione są sklepami i restauracjami, serwującymi zarówno kuchnie lokalną (mój wybór) jak i sushi, pizze czy croissanty. Nie ukrywajmy, że padłam ofiarą uroku tego miasta.

Osobiście polecam udać się do informacji turystycznej. Nieczęsto odwiedzana jest świetnym punktem informacji na temat miasta okolicznych atrakcji oraz kraju. Idealną angielszczyzną dostałam też listę rekomendacji lokalnych restauracji i dań kuchni Gwatemalskiej.

Co zobaczyć?

Dawne klasztory i kościoły

Wybrać się na punk widokowy

Wspiąć się na wulkan

Wybrać się na miejski bazar

Nauczyć się hiszpańskiego (wiele osób korzysta z bogatej oferty edukacyjnej dostępnej w Antigua)

TREKING NA ACATENANGO

Treking na Acatenango rozpoczął się od oczekiwania w stanie pełnej gotowości na przewodnika, który miał mnie odebrać z hotelu o 9 rano. Po około 90 minutach czekania, zjawił się busik, w którym jeszcze szybko uiściłam opłatę za wstęp do parku krajobrazowego i otrzymałam prowiant. Następnie ruszyliśmy w kierunku wulkanu. Ja jak i moi współtowarzysze (miałam szczęście bycia w kameralnej sześcioosobowej grupie gdzie każdy był samotnym podróżnikiem), nie dość, że byliśmy średnio przygotowani (cztery na sześć osób miały na sobie adidasy) to do tego przerażeni ośmiogodzinną ulewą, która poprzedniego dnia rozpoczęła się ok 17 i trwała do nocy. Wspinaczka w takich warunkach była by dla mnie niemożliwa. Ponieważ okazało się, że nie jestem najgorzej przygotowana, wiedziałam, że damy radę.

Gdy dotarliśmy do punktu startowego mogliśmy jeszcze dokupić tak niezbędne rzeczy jak folie do przykrycia się (na wypadek ulewy), rękawiczki czy czapki. Istniała też opcja wypożyczenia kija, który ma pomóc w trekingu. Z tej bogatej oferty wykorzystałam możliwość zakupu folii, otrzymałam też wcześniej wynegocjowaną puchową kurtkę idealną dla osoby 20cm niższej ode mnie (stąd moja stajlówka na zdjęciach).

O 11:20 rozpoczęliśmy pięciogodzinną wspinaczkę, podczas której nie spadła ani kropla deszczu. Co jakiś czas robiliśmy, krótką przerwę aż dotarliśmy do naszego obozowiska na wysokości ok. 3 600m. n .p.m. Jest to piękna podróż podczas, której krajobraz zmienia się od spaceru przez uprawy rolników poprzez tropikalny las i niskie zarośla aż po wulkaniczne zbocza na szczycie.

Zakwaterowaliśmy się w przygotowanych namiotach, a następnie w obawie przed deszczem (pogoda była niepewna), rozpaliliśmy ognień i pośpiesznie zjedliśmy kolacje. Obozowisko było w miejscu magicznym. Na zboczu wulkanu Acatenango w odległości 3 kilometrów w linii prostej od krateru wulkanu Fuego mogliśmy podziwiać erupcje aktywnego tego dnia wulkanu. Najlepszy spektakl rozpoczął się po zmroku, kiedy krwisto czerwona lawa odcinała się od ciemności nocy. Pojawiające się co kilka minut erupcje, którym towarzyszyły potężne odgłosy porównywalne do błyskawicy sprawiały, że mieliśmy poczucie jak by ziemia się wykrwawiała i zaraz miał nadejść koniec świata. Dopiero stojąc oko w oko z tak potężnym żywiołem zrozumiałam siłę matki natury oraz niszczycielską moc wulkanów.

Osoby, które chciały mocniejszych wrażeń mogły udać się w nocy na dodatkowy trzygodzinny treking w kierunku krateru Fuego i podziwiać jego erupcje z odległości około kilometra. Jako, że mi dała się we znaki choroba wysokościowa postanowiłam pozostać w naszym obozowisku. Wprawdzie nie miałam już mdłości, które towarzyszyły mi przez ostatnią godzinę wspinaczki jednak wiedziałam, że przede mną jeszcze wspinaczka następnego dnia.

Kolejny dzień rozpoczął się ok. 4:00 rano kiedy ruszyliśmy na szczyt Acatenango. Ostatnie 300 metrów w górę było najtrudniejszą częścią trekingu, Przez te półtorej godziny wspinaczki nie znosiłam wysokości najlepiej, a moje serce waliło jak bym była po przebiegnięciu maratonu. Nie było jednak źle ponieważ moja grupa i tak żwawo wyprzedzała większość innych grup. Kilka osób z innych grup zrezygnowało z zdobycia szczytu.

Na szczycie, na wysokości 3900 m. n. p m. doświadczyłam pięknego różowego wschodu słońca oraz mogłam podziwiać kolejne erupcje Fuego. Dodatkowo trochę zmarzłam bo na górze jest naprawdę zimno i wietrznie. Zeszliśmy do naszego obozowiska, rozgrzaliśmy się kawą i ruszyliśmy w dół.

  • Cena: 350Q
  • Dodatkowy, nocny spacer: 200Q, przy odrobinie negocjacji może 100Q
  • kurtka: wynegocjowałam w cenie
  • jedzenie: w cenie, ale warto zabrać ciasteczka lub chleb bananowy ekstra
  • do kupienia na miejscu: rękawiczki (20Q), czapka, kij do wypożyczenia (5Q), folia (5Q)

 

JEZIORO ATITLAN

Położone wśród wulkanicznych wzgórz oferuje odwiedzającym niezapomniane widoki. Do okoła jeziora mieszkają dwie mówiące w różnych językach grupy etniczne, a głównym sposobem transportu pomiędzy miasteczkami są łodzie motorowe. Część miejscowości jest już skolonizowana przez przybyszy z zagranicy (głownie USA i Kanady), inne nietknięte mogą stać się celem kilku godzinnego wypadu jednak nie posiadają możliwości noclegu. My jako bazę postanowiliśmy wybrać San Marcos. Jest to spokojna miejscowość, która ku naszemu zaskoczeniu jest opanowana przez amatorów jogi, medytacji i duchowych doznań. W licznych ośrodkach wiele osób poszukuje swojego wewnętrznego ja. Plusem miejscowości jest to, że jest spokojna. Można podziwiać przyrodę w rezerwacie Cerro Tzankuil oraz wynająć kajaki i popływać po jeziorze.

 

Dzięki transporcie po jeziorze (tzw. lancha) mogliśmy wybrać się na jednodniową wycieczkę do San Pedro. Jest to tłoczne głośne miasto, gdzie na wąskich uliczkach i wśród dość wysokiej zabudowy znajdują się liczne bary, biura podróży i wszelkie wymagane przez turystów lokale usługowe.  W sercu miasta znajduje się również targ spożywczy, jeśli przez niego przejdziecie dojdziecie do kilku stanowisk serwujących, nachosy, tacones, empanady i napoje z ryżu lub pszenicy. Świetne miejsca na posiłek z lokalnymi mieszkańcami.

Wokół jeziora znajduje się również kilka hoteli do których można dostać się tylko prywatna łodzią zaaranżowaną podczas rezerwacji noclegu. Możliwości odcięcia się od reszty świata są liczne.

G0031327.JPG

SEMUC CHAMPEY

Semuch Champey (pol. gdzie rzeka kryje się pod kamieniami), jest to schowany przed światem pomnik przyrody. Ta odcięta od reszty szlaku turystycznego destynacja staje się celem tylko najbardziej wytrwałych podróżników. Aby dostać i wydostać się z tego miejsca trzeba spędzić 10-12 godzin w podróży autobusem, która dla każdego będzie podobnie nieznośna i nikogo nie ominie. Nie ma alternatywy w postaci wygodnego samolotu, szybkiego pociągu czy płaskiej autostrady.

Zdecydowaliśmy się na odcięty od świata hotel, który oferował cztery wersje zakwaterowania: hamaki, łóżka w pokoju mieszanym, pokoje indywidualne i osobne domki. My zdecydowaliśmy się na hamaki, które znajdowały się na poddaszu. Opatuleniu w kocyki spaliśmy na świeżym powietrzu ponieważ od świata zewnętrznego i potencjalnego deszczu chronił nas tylko dach. Dzięki temu mogliśmy rozpocząć kolejny dzień obudzeni świeżym wilgotnym powietrzem i odgłosami dżungli.

W Semuc Champey rzeka skrywa się pod naturalnym mostem z kamieni wapiennych, na których utworzyły się naturalne turkusowe baseny. Schowane wśród zniewalających skał , wąwozów i pięknej zieleni są z jednym z najpiękniejszych miejsc jakie miałam okazję odwiedzić w moim życiu.

W tym miejscu możecie również wejść do jaskini znajdującej się przed rezerwatem, i jest zalana 02,-2 metrową warstwą wody, a przejście nią wykonuje się ze świeczkami. Na koniec można jeszcze powrócić do hotelu na tzw. extream tube, czyli nadmuchanej dętce, którą spływaliśmy w dół rzeki (polecam). W okolicy znajduje się też kilka miejsc do skoków do wody z wysokości 8-10 metrów.

FLORES I TIKAL

W tym mieście główna droga ma szerokość 20 metrów, a 200 000 mieszkańców poruszało się tylko pieszo bo nie znało ani koła, ani koni. Obok niego nie znajduje się żadna rzeka a jego mieszkańcy byli w stanie stworzyć zbiornik wodny, który był w stanie zbierać wodę deszczową i zaspokoić potrzeby mieszkańców. Mowa o Tikal mieście majów, które było zamieszkane już X wieków p.n.e. a zaczęło tracić swoje znaczenie i powoli pustoszeć dopiero 2000 lat później.

Cały park archeologniczny, składała się z niezliczonej liczby piramid. Szacuje się, że tylko ok. 20% piramid zostało odkrytych, a dalsze prace odkrywkowe nie są planowane. Dziś schowane w dżungli miasto za czasów swojego rozkwitu przypominało rajską osadę.

gwatemala (60 of 67).jpg

Flores jest piękną miejscowością położoną ok. 60 kilometrów od Tikal i dla większości osób stanowi bazę wypadową do Flores. Wyspa położona na jeziorze Petén Itzá połączona jest z lądem tylko jedną drogą. Dziś wzdłuż długich kolorowych uliczek znajduje się na niej wiele hoteli i restauracji, i można ją przejść do około w 20 minut.

I co dalej?

  • My pojechaliśmy autobusem w kierunku Belize. Niedługo relacja z tego tajemniczego kraju.
  • Można polecieć samolotem z powrotem do Gwatemala City i w ten sposób zakończyć podróż.
  • Autobusem w kierunku Livingstone (ok. 6 godzin), stamtąd do Gwatemala City/Antigua lub w kierunku Belize.
  • Autobusem prosto de Meksyku (tylko przejazd przez Belize)

 

TRANSPORT

Odległości można mierzyć na dwa sposoby. W kilometrach (milach) i w czasie. Są takie miejsca na świecie gdzie kilometry lub odległość na mapie nic nie mówią. 430 kilometrów pomiędzy Paryżem a Lyonem w TGV to niecałe 2 godziny . Za to 160 kilometrów z Lago Atitlan do Semuc Champey to 12 godzinna podróż (od drzwi do drzwi).

Z Antigua do Lago Atitlan jechaliśmy 3 godziny Chicken Busem. Jest to około 90 kilometrowa trasa. Chicken bus na tej trasie to tzw. pojazd długo dystansowy. Chicken bus to stary odsłużony autobus, który przez kilkanaście(dziesiąt) lat woził nastolatków w USA, a następnie trafił do, któregoś kraju na południ i rozpoczął trwając co najmniej drugie tyle karierę lokalnego środka transportu. Wiele autobusów jest przyozdobionych na kolorowo, mają telewizory a od czasu do czasu podróż zostanie umilona przez sprzedawcę empańad, owoców lub lokalnego krzewiciela wiary. Busy zawsze wyruszają rano, po południu już daleko się nie dojedzie.

Kiedy z Lago Atitlan chcieliśmy wyruszyć do Semuc Champey chicken busem szybko zrozumieliśmy – może jest to możliwe ale zapewne zajęło by to nam z trzy dni. Oszczędność ceny nie jest warta 3 dni w pojeździe bez amortyzatorów, kiedy więcej niż oszczędzimy wydamy na noclegi, bez pewności, zapewnienia ciągłości podróży (miałam problem z otrzymaniem rozkładu na całą trasę, choć każdy był pewnie że pewnie się da).

Wynajmując busa, czyli jadąc jak każdy kto jedzie długodystansowo, (powyżej 50km) możecie mieć szczęście i trafić na klimatyzowanego wygodnego busa lub na kiedyś klimatyzowanego zużytego busa. Drogi na górzystym terenie są bardzo kręte, szutrowe, czasami asfaltowe, ale tak stare i dziurawe, że dobra utwardzana droga była by lepsza. Do tego aby zapewnić bezpieczeństwo na trasie znajduje się bardzo wiele zwalniaczy, które dodatkowo powstrzymują kierowców od przekraczania magicznej prędkości 30km/h.

GDZIE JEŚĆ W GWATEALI

W Gwatemali są trzy podstawowe miejsca, w których można się stołować.

Restauracje – serwują dania kuchni zarówno Gwatemalskiej jak i światowej. Pełno ich każdym turystycznym miejscu. Czasem przyklejone do hoteli (tak jak w san Marcos de a Laguna), a w większych miastach istnieją samodzielnie (Antigua, Flores, San Pedro de la Laguna).

Comedores – to lokalne stołówki. To tu jedzą Gwatemalczycy, a podawane są tylko lokalne dania. Typowe śniadanie, które zawsze jest takie samo i kilka dań głównych. Ceny są znacząco bardziej przystępne zarówno dla Gwatemalczyków jak i dla turystów.

Street food – nie każdy decyduje się na street food my jednak nie mamy z tym problemow. Jeśli gdzieś jedzą mieszkańcy to i my się tam znajdziemy. za 10Q można zjeść smażonego kurczaka z frytkami, tacos czy tamales. Wybór zwykle nie jest zbyt duży ale cena jest dużo niższa, do tego doświadczenie lokalnego street foodu.

BEZPIECZEŃSTWO

W Gwatemali nigdy nie czułam się zagrożona. Nigdy nikt mnie nie śledził lub nie miałam wrażenia, że upatrzył sobie mnie jako łatwy cel do obrabowania. Nie trudno jednak zauważyć, że mimo wszystko każdy sklep, każda apteka, każda stacja benzynowa zatrudniają ochroniarzy, którzy w zależności od regionu i działalności prowadzonej przez lokal mają broń palną: od rewolwerów po półmetrową broń.

Historyjka zasłyszana: Pomiędzy San Pedro i Santiago istnieje 70% szansy, że pokonując tę drogę własnym samochodem zostaniesz okradziony.  Regularnie spotyka to lokalnego dostawce mleka, większe szanse na ucieczkę ma sprzedawca loterii, który jadąc na motorze sprawniej ucieka przed rabunkiem. Turyści przemierzający Gwatemalę w własnych samochodach właśnie tutaj proszą policje o eskortę.

Czasami, można stracić na przykład kabel od ładowarki lub zostawiony nieumyślnie podczas krótkiej wizyty w toalecie na stole telefon. Można trafić na kierowcę tutuka, któremu zepsuje się pojazd aby chwile później okazało się, że to ukartowane przedstawienie a z lasu wyskoczy kilku młodzieńców z maczetami zainteresowanych naszymi kosztownościami.

My trzymaliśmy pieniądze w kilku miejscach, osobno karty i osobno paszporty. Podróże między miastami odbywają się w ciągu dnia. Turyści nie są jednak ofiarami niczego więcej niż drobnej przestępczości, która tutaj jest bardziej powszechna niż w innych miejscach. Podobno wartościowe rzeczy można odzyskać przy odpowiednim napiwku dla lokalnej policji. Nadal, ja czułam się bezpiecznie i wydaje mi się, że zdrowy rozsądek jest tym co jest najważniejsze.

Są turystyczne miejscowości, które również zakładają własne patrole sąsiedzkie w celu podniesienia bezpieczeństwa gości.

Uwaga: Jak mówiłam ja w Gwatemali czułam się bezpiecznie, a opowieści o złodziejach dla mnie to bardziej travel-fiction. Jednak kilka osób nas ostrzegało, że nie wolno spuścić gardy i trzeba zachować zdrowy rozsądek.

Przykładowe ceny:

Transfer lotnisko-Antigua: 80Q/os.

Hostel pokój dwuosobowy: 130-200Q

Hostel pokój dzielony: 50Q

Śniadanie: 20-30Q/os.

Posiłek w restauracji: 40-130Q/os.

Acatenango: 350Q + wstęp do do rezerwatu 50Q/os.

Coca cola: 4Q

Łódka po Lago Atitlan 15-25Q ( w zależności od odcinka)

Semuc Champey, wycieczka z przewodnikiem w tym wstęp do rezerwatu i ekstream tubing: 185+55Q/os.

Kajak w Lago Atitlan: 20Q/os/h

Chciken bus Antigua-Lago Atitlan: 36Q/os.

Transport: Semuc Champey-Flores: 185Q/os.

Transport do flores-Tikal razem z przewodnikiem 100Q/os

Wstęp na teren Tikal: 300Q/os.

 

 

 

 

 

Polecane dla Ciebie